Kalendarz wydarzeń
Kartka z kalendarza. 291 lat od wielkiego pożaru Działdowa

Dzień 13 września 1733 r. był dla miasta i jego mieszkańców prawdziwym nieszczęściem. Wybuchł wówczas ogromny pożar. Zresztą działdowianie na przestrzeni wieków niejednokrotnie musieli stawiać czoła wielkiemu ogniowi.
Popołudniową porą w domu tkacza Kulicka doszło do zaprószenia ognia, gdy ten wraz z żoną przebywał w kościele na niedzielnej mszy.
Wybuchł wtedy ogromny pożar, który w cztery godziny pochłonął prawie całe miasto. Pozostał tylko zamek z zabudowaniami przedzamcza, przedmieście, młyny oraz kilka stodół poza miastem. Odrestaurowany jeszcze niedawno budynek ratuszowy, ponownie obrócił się w pył. Plan odbudowy miasta opracował Joachim Ludwik Schultheiss von Unfried, dyrektor budowlany i radca wojenny, który przybył po pożarze do Działdowa z Królewca w towarzystwie architekta Michaela Landmana. Odbudowa miasta przebiegła pomyślnie, udało się wiernie zrekonstruować układ ulic, placów, rynek oraz ratusz. Obraz Działdowa przypominał znowu ten z czasów krzyżackich.
Ogień nie oszczędzał Działowa. Wcześniej, w 1550 roku miasto dotknął poważny pożar, pustoszący znaczną część budynków. A w 1657, podczas ucieczki Szwedów z Polski, do Działdowa przybyli Tatarzy, którzy spalili i splądrowali miasto. Wielki pożar wybuchł też 11 lipca 1794 r. o dziewiątej rano w jednej ze stodół. Panujące wówczas upały i susza, spowodowały, że ogień bardzo szybko rozprzestrzenił się na inne budynki i ogarnął całe miasto. Działdowo spłonęło dosłownie w trzy godziny, mieszkańcy nie zdążyli uratować swego dobytku. Oto jak relacjonował skutki pożaru Fritz Gause: „Bieda panowała straszna. Mieszczanie, o ile nie opuścili miasta, mieszkali w chatach, pobudowanych z gruzu pozostałego po pożarze. Drewno i materiały budowlane osiągnęły horrendalnie wysokie ceny. Do tego zagrażał głód, gdyż rok ten przyniósł marne zbiory”.
Źródło: Muzeum Pogranicza w Działdowie
(Na zdjęciu zamek w Działdowie)