Kalendarz wydarzeń
Niemiecki Obóz Soldau w działdowskim Muzeum

Pośród tych wszystkich pomieszczeń i ekspozycji w zamkowym Muzeum znajduje się wystawa wyjątkowa, która poświęcona jest Niemieckiemu Obozowi Soldau (Działdowo). Jej wyjątkowość można zrekapitulować co najmniej w dwóch punktach: po pierwsze, przypomina nam ona o makabrycznych wydarzeniach, jakie rozegrały się tu, w naszym mieście podczas wojny. Po wtóre, tragiczne zdarzenia te, nie całkiem należą do przeszłości, a ekspozycja je upamiętniająca, nie do końca jest jeszcze ekspozycją muzealną par excellence, czyli taką, którą na dobre przykrył „kurz historii”.
Fot. Łuski do nabojów karabinowych, pociski karabinowe, obozowe kajdanki oraz pejcz bykowiec (fot. Radosław Wiśniewski)
Dlaczego? Ponieważ wielu ze świadków tamtych wydarzeń jeszcze żyje, a ich wspomnienia i relacje ciągle uaktualniają ówczesne ponure czasy. Czesław Miłobędzki, który trafił do budynków koszarowych w Działdowie 13 kwietnia 1940 r. wspominał: „Na schodach i na korytarzu wielu SS-manów z pałkami w rękach, bili biegnących więźniów, gdzie popadło: w głowę, w plecy, po nogach […] Odczuliśmy całkowite poniżenie, odebrano nam brutalnie godność. Potraktowano nas jak bezwartościowe, ale groźne zwierzęta. Zmuszono nas do ustawicznego czuwania przed niebezpiecznym fizycznym ciosem, który zawsze okaleczał, a często też zabijał. To z kolei spowodowało stres psychiczny. To pozostało we mnie na całe życie”.
Koszmarne wspomnienia
Miejsce upamiętniające Niemiecki Obóz Soldau w działdowskim Muzeum symbolizują przestrzelone drzwi, gdzie w otworach umieszczone są fotoplastykony, poprzez które przeczytać możemy koszmarne wspomnienia osób osadzonych w obozie. W ceglanej ścianie celowo zostawiono ubytki, służące za gabloty. Znajdują się w nich fragmenty okularów, fajek z cybuchem i sztucznych szczęk oraz krzyżyki, medaliki, kajdanki czy pejcz bykowiec. Po prawej stronie drzwi zainstalowano słuchawki, odtwarzane są w nich poruszające relacje świadków, którzy przeżyli pobyt w działdowskim obozie.
Obóz śmierci
Przypomnijmy po krótce, że jesienią 1939 r., po wkroczeniu wojsk niemieckich do Działdowa, w koszarach usytuowanych zaraz przy dworcu kolejowym, zaczęto organizować tymczasowy obóz jeniecki Selbstschutzu, podlegający bezpośrednio władzom SS. Na początku 1940 r. został utworzony Obóz Jeniecki Policji Bezpieczeństwa i Służby Bezpieczeństwa. Nazwa obozu uległa ponownej zmianie w maju 1940 r., odtąd nosił on miano Obozu Przejściowego. Ostatnia niemiecka reorganizacja obozu miała miejsce jesienią 1941 r., kiedy przekształcono go w Wychowawczy Obóz Pracy. Trzeba podkreślić, że żadne z wyżej wymienionych określeń nie oddaje w pełni charakteru działdowskiego obozu.
Wycieńczeni, leżeli bez ruchu
Po lekturze kilkudziesięciu relacji i wspomnień więźniów, czytelnik może spostrzec, że obóz często określano mianem „prowizorycznego”. Wydaje się, że właśnie jego „prowizoryczność”, słabe zorganizowanie i zbyt mała wielkość jak na potrzeby, były jednymi z głównych przyczyn ogromnych cierpień doznawanych przez osadzonych (wyłączając oczywiście bestialstwo okupanta). Przez cały okres swego funkcjonowania, działdowski obóz nie był przygotowany do dłuższego przetrzymywania większej ilości więźniów, dlatego też osadzonych wpychano po 30-40 osób do ciasnych cel. Warunki, w jakich trzymano tych ludzi były makabryczne, cele były brudne, zawszone i zapchlone, spano na podłodze w ubraniu, na startej zgniłej słomie, wśród chorób i robactwa. Na początku lutego 1940 r. do obozu wprowadzono ślusarza Józefa Świątkowskiego w celu naprawy instalacji wodociągowej i kanalizacyjnej, oto co zapamiętał: „Kiedy wchodziłem do piwnic, widziałem ludzi powiązanych drutem kolczastym po kilka osób w kupie, niektórzy z nich byli powiązani za szyję i umocowani do przewodów wodociągowych […] W jednej z piwnic widziałem również leżących na posadzce z cegły kilkunastu katolickich księży, którzy byli ubrani w odzież kapłańską. Księża byli tak wycieńczeni, że leżeli bez ruchu”.
Natura człowieka: dobra czy zła
Ekspozycja muzealna Niemieckiego Obozu Soldau w Działdowie, skłania do kilku egzystencjalnych pytań: Jak daleko człowiek może posunąć się w swym okrucieństwie w stosunku do drugiego człowieka? Jak silny jest ludzki instynkt przetrwania i czy ma on jakieś granice? Jaka w ogóle jest natura człowieka: dobra czy zła? Na te i inne pytania możemy spróbować sobie odpowiedzieć kończąc zwiedzanie muzeum. Działdowscy więźniowie nie mieli takiej szansy, nie mieli czasu na teoretyczne rozważania, musieli oni dochodzić do jak najbardziej praktycznych wniosków, bo tylko te mogły pomóc im przeżyć. Oto kilka z nich: „1.Pamiętać, że uzbrojony człowiek w niemieckim mundurze jest wszechwładny wobec więźnia. 2. Pamiętać, że więzień jest niczym, można go zdeptać jak robaka. 3. Pamiętać, że Niemiec darmo chleba nikomu nie da, że podany chleb trzeba opłacić wielkim wysiłkiem fizycznym. 4. Pamiętać, że własnością więźnia jest tylko jego ciało i jego zdrowie, i sam musi o swoją własność dbać. 5. Pamiętać o zachowaniu szacunku do każdego współwięźnia i samorzutnie pomagać mu w potrzebie”.
dr Radosław Wiśniewski
Interaktywne Muzeum Państwa Krzyżackiego w Działdowie
Wszystkie przytoczone relacje pochodzą z książki:
Koszmar: wspomnienia, relacje, dokumenty, opr. Z. Gertner, Mława 2003.
Od średniowiecza do współczesności
W ramach działdowskiego Muzeum powstała nowa wystawa stała: „Działdowo – miasto i ludzie dawnego pogranicza”, ulokowana w odrestaurowanej części gotyckiego zamku. Znajdziemy tu szereg ekspozycji z różnych epok, umieszczonych w ośmiu salach, które uporządkowane w sposób chronologiczny, przybliżają nam dzieje naszego miasta, zarówno te zamierzchłe, jak i te niedawne.
W salach usytuowanych na parterze, zapoznamy się kolejno: z tematyką pradziejów Działdowszczyzny, w którą wprowadzi nas bogato wyposażona gablota. Znajdziemy w niej całą gamę zabytków archeologicznych znalezionych w okolicach Gródek czy Dłutowa pochodzących z I i II wieku. Z krótkiej prezentacji filmowej dowiemy się o podstawowych faktach z historii naszego miasta, w której przełomowym momentem okazał się wiek XIV. Wówczas to – z rąk wielkiego mistrza Ludolfa Königa – Działdowo otrzymało akt lokacyjny, komtur ostródzki Günter von Hohenstein nadał miastu herb, a w 1383 r. działdowski zamek podniesiono do rangi zamku wójtowskiego. Wydarzenia te zdynamizowały proces osadniczy w naszym regionie, co z kolei przyczyniło się do rozwoju gospodarczego i społecznego całej Działdowszczyzny.
Zwiedzając pierwszą kondygnację muzeum, obejrzymy szczegółowo wykonany przekrój gotyckiego skrzydła zamku, którego głównym walorem jest ekspozycja najważniejszych pomieszczeń zamkowych z czasów średniowiecznych w tym kaplicy i refektarza. Znajdziemy tu jeszcze wielką makietę miasta, która w wierny sposób odwzorowuje rozmieszczenie poszczególnych budynków i osad Działdowa z przełomu XVI i XVII wieku.
Po zwiedzeniu pierwszego poziomu muzeum schodzimy do piwnic, przenosząc się ze średniowiecza w czasy współczesne. Możemy obejrzeć tutaj rekonstrukcję rosyjskiego okopu z bitwy pod Tannenbergiem oraz precyzyjnie odtworzone umundurowania żołnierzy: pruskiego i rosyjskiego z czasów I wojny światowej, żołnierza Błękitnej Armii gen. Józefa Hallera oraz żołnierza polskiego z okresu II wojny światowej.
Zapraszamy do zwiedzania gotyckiej części zamku i jego wystawy stałej:
wtorek, środa od godz. 10.00 do godz. 17.00
czwartek, piątek od godz. 9.00- do godz.17.00
sobota od godz. 10.00 do godz. 17.00
niedziela od godz. 10.00 do godz. 15.00
poniedziałek – nieczynne

Fot. Fragmenty sztucznych szczęk i okularów (fot. Radosław Wiśniewski)

Fot. Miejsce w Działdowskim Muzeum upamiętniające Niemiecki Obóz Soldau (fot. Radosław Wiśniewski)